niedziela, 31 stycznia 2010

Kawa i papierosy.



Nie ma to jak klasyczne, artystyczne śniadanie. Kawa, papieros, prasa z najnowszymi doniesieniami z wielkiego artystycznego świata - SHOW. Lekarze na kłopotliwy rozstrój żołądka polecają właśnie zestawienie dwóch pierwszych czynników. Oczywiście nie w celu zapobieżenia tej dysfunkcji organizmu, a jej wywołania. Ja z kolei jestem przekonany, iż SHOW potrafi dopełnić dzieła, odgrywając rolę przysłowiowej wisienki na torcie. Iluż to znajomych mi "artystów" praktykuje ten miły zwyczaj! Tylko w niewielu przypadkach nie powoduje on wspomnianych skutków ubocznych. Acz jak rzecze znane chińskie (a może i nie) przysłowie: "jeśli dzień zaczął się gównianie, to i gównianie się skończy" - jeszcze tylko pozbierajmy puszki i bierzmy wzór z Duchampa!

Jaka jest właściwie geneza tego zjawiska? Dobry Demiurg raczy wiedzieć. Kawa w moim życiu stanowi swego rodzaju zwiastun nadchodzącego dnia. Jeśli jej aromat zdąży wypełnić mieszkanie, to znaczy, że otwierając kalendarz natknę się na sobotę lub niedzielę. Jeśli wypijam ją zanim spenetruje wszystkie zakątki kuchni, nie ma czasu na otwieranie kalendarza. Sposób parzenia, podawania, picia kawy mówi bardzo wiele o tym, kim jesteśmy, jest to swego rodzaju rytuał z cyklu "pokaż mi co robisz z kawą, a powiem ci kim jesteś". Jednakże obok artystycznej dekadencji pojawia się zupełnie inne "znaczenie" kawy - jest symbolem codzienności, zapowiedzią, że musimy wytrwać do wieczora. Papieros zaś dobry jest na wszystko. Każdy, zawsze i wszędzie.

Przenieśmy się do mglistego wnętrza starej kawiarni, w której cyklicznie zbiera się stadnie bohema artystyczna. Kawa, papierosy - część społeczeństwa przyzna, że nic tak nie zbliża ludzi. Są też one, w moim mniemaniu, dobrym omenem interesującej rozmowy, polegającej - w tym wypadku - na wymianie poglądów, spostrzeżeń, ciekawej dyskusji. Taki właśnie panel dyskusyjny jest czymś, czego nie może zabraknąć po każdej wizycie w teatrze, galerii, kinie. Nawet jeśli do "bohemy" nie należymy. Ale w samotności i na pusty żołądek?


Osobiście uwielbiam to zestawienie, ale jaki jest sens praktykowania takiego zwyczaju w samotności, usilnie wmawiając sobie i innym, że to "artystyczne"...? Być może tylko ja sztuki przejawów żadnych w tym nie dostrzegam...


Z Korneckiej:
"Kariera kognitywistyki w szarej strefie: badania nad wibratorem z detektorem intencjonalności".

1 komentarz: